Przejdź do głównej zawartości

Masło, mazurek i wieczna miłość

Kochani Czytelnicy!

Czy istnieje u Was tradycja ozdabiania świątecznego stołu barankiem z masła, ustawionym na porcelanowym spodeczku? Jeśli tak, to na pewno przekonaliście się, że koty liżą masło.

Koty, zupełnie tak, jak kobiety na zimę, mają tendencję do tycia oraz nie tolerują laktozy, podobnie do współczesnej, zweganizowanej młodzieży i joginów. Niektóre z futrzaków nierasowych, czyli po prostu dachowce, mogą spożywać mleko w niewielkich ilościach, ale one właściwie mogą spożywać cokolwiek: mleko, masło, śmieci. Dlatego kotom szlachetnym nie należy pozwalać lizać masła, absolutnie. Ponieważ my reklamacji nie przyjmujemy. 

Święta Wielkanocne spędziliśmy w skromnym gronie, nie tylko ze względu na sytuację z PurrVid 2.0, ale szczególnie na tragedię, której wspomnienie powróciło, paląc żywym ogniem. Po śniadaniu wielkanocnym odwiedził nas, czyli mnie i Ciotkę Gatíę, Pan D. Oprócz przeglądu „Detektywa” z tego kwartału i bezużytecznych raportów o amnezji z pobliskich szpitali Pan D. przyniósł mazurka. Mazurka, którego smak uderzył mnie jak kiedyś kropla waleriany uderzyła Cziczi Puchatka, naszego dawnego reproduktora... Zwykłe ciasto kajmakowe, niepozorne, o skromnych ozdobach, przywołało ducha Marisin Fidelidad. Mojej ukochanej żony. Kochani, ja nie mam zamiaru się tutaj rozklejać, ale chciałbym podzielić się jednym spostrzeżeniem. Są więzi, których nie jest w stanie zerwać ani odległość, ani amnezja. Moja żona gdzieś tam jest i daje mi znak, bym szukał do skutku. I tak też będzie.

Ż<azBaranek z Masła. Źródło: Internet


E-Stefan





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Aha. No okej...

Kochani, Nie wiem, jak się zabrać za pisanie tego posta. Siedzę sam w hotelowym pokoiku, pod ręką mam butelkę guappy, w głowie pustkę, a serce skute lodem. Szkoda, że tylko serce, bo jak na złość zepsuła się klimatyzacja, a jedna z okiennic zupełnie nie spodziewała się tego, jak ją potraktuję po powrocie ze śledztwa i teraz leży sobie żałośnie na chodniku, czekając na kogoś, kto ją stamtąd uprzątnie. W momencie, w którym uświadomiłem sobie, że zupełnie straciłem kontakt z Panem D. i że nie wolno mi już łudzić się, że wkrótce nadejdą jakieś wieści, a także po tym, jak potraktował mnie Manuel i jego włoski koleżka" (do tej pory zastanawiam się, co on tam właściwie do mnie wykrzykiwał z taką pasją…) postanowiłem nie liczyć już na nikogo. Wyłącznie na siebie. Wybitna to była myśl i doskonała decyzja. Drodzy, cóż mogę rzec… Liczyć wyłącznie na siebie będę musiał już chyba do końca życia… Ale do rzeczy. Pierwsza kocia kawiarnia, którą odwiedziłem, nie wyróżniała się niczym szcze...

Una caja llena de recuerdos

Queridos, Me alegro de que esta vez no haya ningún problema con los encargos en la pagina web de Kitaya, por lo menos nadie me ha denunciado nada. Perdonadme la falta del contenido gatuno, últimamente he andado buscando huellas, sugerencias, señales… Me abruma la intensidad de los recuerdos de la vida mejor, no estoy en condiciones de escribir sobre algo tan vulgar. Todos los días me impacta cada vez más el agotamiento físico y mental, me siento enfermo de ansiedad. Ayer, averiguando el caso, decidí abrir una caja que había estado escondida del mundo exterior en un rincón más oscuro de mi casa, como si fuera un tesoro. Y lo es, para mí lo es…   Con un nudo en la garganta miraba las fotos, las cartas escritas antes de nuestra boda (hay que subrayar que lo nuestro era el noviazgo más largo del mundo… 3 años, ¿os imagináis?). Marisin Fidelidad es incomparable. Al ver su cara por la primera vez me enamoré. Prometí amarla sin reproches, hasta que el mundo se acabe. Y como el mundo...

No soy perfecto, pero tengo presentimientos...

No puedo dejar de pensar en aquel  mazurek … El sabor, el tamaño, los dibujos en la superficie de la tarta… Todo eso parecía haber sido hecho con las manos delicadas de mi esposa desaparecida. No pude detenerme y dirigiéndome a mi mejor amigo le dijé: – Y ese maravilloso mazurek … ¿Lo has hecho tú? ¡De verdad, es de chuparse los dedos, hombre! El Señor D. se avergonzó un montón preguntado por el origen de la tarta. Al principio nos quedamos en silencio, en el ambiente bastante tenso, ya pensaba que no me responedría nunca. Creo que le dio un susto tremendo la mirada de Tía Gatía, ya que es una mujer muy melindrosa para comer, aunque es también muy bien educada. Entonces a pesar de ser tan melindrosa, a nuestro huésped no le comentó nada sobre el sabor de la tarta. Unos días después de lo sucedido ella me confesó que no comía tan mal desde la desaparición de Marisin Fidelidad. Ay, bueno, pero ¿cuál era la respuesta del Señor D.? Extremadamente enrojecido en la cara contestó co...